Podatki i obraz Boży w człowieku (Mt 22, 15 - 21)

echoewangelii_banknot

Michel Quoist - Modlitwa przed banknotem piniężnym
Panie, spójrz na ten banknot - ja się go boję.
Ty znasz jego tajemnicę, znasz jego dzieje.

 

Pociąga mnie, a jednocześnie budzi we mnie lęk, bo ma zmarłych na sumieniu,
wszystkich biedaków, którzy dla niego zamęczyli się pracą....
Żeby go tylko mieć, żeby go mieć choć kilka godzin...
Żeby za niego zdobyć trochę przyjemności, radości, życia...
Przez ile palców przeszedł Panie?
I czego dokonał w swych długich, milczących podróżach?
Ofiarował białe róże promiennej narzeczonej,
Nim opłacono słodycze na chrzciny,
To on żywi różowego bobasa,
On położył chleb na stole rodziny,
Pozwolił młodym na śmiech, starszym na radość,
Opłacił wizytę u lekarza wybawcy,
Dał książkę, z której uczy się dzieciak.


To on oblókł w habit dziewicę.
To on wysłał list oznajmujący zerwanie,
To on opłacił usunięcie maleństwa z łona matki,
To on rozdał alkohol i rozpił człowieka,
To on wyświetlił dzieciom zakazany film i nagrał wstrętna płytę,
To on usidlił młodego chłopca, a z dorosłego zrobił złodzieja,
To on na kilka godzin kupił ciało kobiety,
To on opłacił morderczą broń i deski na trumnę.

O Panie ofiaruję ci ten banknot
w jego tajemnicach radosnych,
w jego tajemnicach bolesnych.
Dziękuje ci za życie i za radość, jakie on dał.
Przepraszam cię za zło, które wyrządził.
Ale nade wszystko, Panie, ofiaruje go Tobie za całą pracę ludzką,

za cały człowieczy trud, którego jest symbolem.

Niewiele rzeczy na świecie rozpala tyle namiętności co pieniądze. Zarówno ich zdobywanie, posiadanie jak i wydawanie rodzi problemy z którymi wielu sobie nie radzi. Jak zdobywać, jak posiadać i jak wydawać, by nie zniewolić siebie i innych? Jak ocalić w sobie niewinność wobec pieniędzy?

Pieniądze można zdobyć na kilka sposobów: uczciwą pracą, niewolnictwem, wyzyskiem (lichwą), hazardem, kradzieżą lub drogą dziedziczenia. Za każdym razem ten sam nominał ma inną wartość. Zapewne każdy z nas dokładnie wie ile ma pieniędzy, ale czy tak samo dokładnie pamięta, na jakiej drodze do nich doszedł i czy to, co ma, bez poczucia winy, może nazwać swoim? Niedawno słuchałem jak dzieci jednego z najbogatszych ludzi na świecie - R. Mardocha – mówiły, że byłoby czymś niemoralnym i demoralizującym dziedziczyć ogromną fortunę, tylko dlatego, że jest dzieckiem milionera. Każde z nich zostało wychowane tak, by samemu zarabiać na swoje życie. Jednak większość rodziców niszczy swoje dzieci zgromadzonym przez siebie majątkiem i niczym nieskrępowaną konsumpcją. Większość rodzin pozwala, by pieniądz zdominował wszystko i stał się jedynym kryterium wartościującym.

Dzisiejsza polemika faryzeuszy z Jezusem dotyczy znienawidzonych przez wszystkich podatków. Można jeszcze zrozumieć podatki dla państwa opiekuńczego, którego można czuć się pełnoprawnym obywatelem, ale podatki dla imperium, które niewoli i siłą zaprowadza swoje porządki, to zupełnie coś innego. Pytanie o podatki w realiach uciemiężonej Palestyny urasta do rangi świadomej prowokacji. Ma zdyskredytować Jezusa.

Św. Jan Chryzostom powiedziałby: „Jak potok, któremu jeśli zamkniesz jedno wyjście, szuka sobie innego, tak zła wola faryzeuszy, choć już ją Pan zawstydził, próbuje jeszcze innego sposobu. Oto szczyt obłudy – chwalić Tego, którego chce się zgubić”. Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Wszystkie są złe! Każda zostanie użyta przeciwko Jezusowi. Jeśli Nauczyciel powie: „płacić”, zostanie okrzyknięty zdrajcą. Jeśli powie: „nie płacić”, zostanie uznany za buntownika. Przez krótką chwilę wydaje się, że Jezus nie poradzi sobie z tą pułapką; że polegnie i nie będzie to pole chwały lecz ślepy zaułek! Znów odwołajmy się do św. Jana Chryzostoma: „Faryzeusze przyszli z pochlebstwem, aby Go zgubić, Jezus czyni im wyrzuty, aby ich zbawić. daleko lepszym jest dla człowieka zagniewany Bóg niż łaskawy człowiek”.

Pierwsze denary przedstawiały na awersie głowę bogini Romy, zaś na rewersie postacie dioskurów na rydwanie z napisem "ROMA". Według mitologii greckiej dioskurowie to bliźniacy, ubóstwiani herosi, synowie boga Zeusa i Ledy, żony króla Sparty. Później na awersie pojawił się portret aktualnie panującego cesarza. Najwyraźniej widać, że pieniądz miał nie tylko wymierną wartość zwaną nominałem, ale stał za nim określony świat idei a nawet wartości. W tym wypadku był to świat bóstw pogańskich, które z właściwą sobie zapalczywością chciały zawłaszczyć człowieka. Od kiedy cesarze zaczęli się domagać dla siebie boskiej czci przybrało to wymiar totalnego bałwochwalstwa. Jezus chce powiedzieć, że pieniądz jest mamoną, która konkuruje w człowieku z Bogiem. Dlatego wymagana jest całkowita wolność i jednoznaczność, inaczej człowiek stanie się zakładnikiem mamony. Orygenes mówi: „W pewnym sensie cesarzem można nazwać diabła. Otóż nie możemy oddać Bogu tego, co Boże, jeśli przedtem nie oddamy diabłu tego, co do niego należy, to znaczy – jeśli nie zrzucimy z siebie całej złości”.

I jeszcze jedna refleksja, bardziej współczesna. Do niedawna na szwajcarskiej pięciofrankówce był napis: Deus providebit – Bóg się zatroszczy; na banknocie stufrankowym widniał św. Marcin, dzielący swój płaszcz z żebrakiem; banknot tysiącfrankowy przedstawiał średniowieczny taniec śmierci, gdzie wszyscy wszystko opuścili. Jak jest dzisiaj, warto sprawdzić, zwłaszcza, że tylu z nas w tej walucie się zadłużyło.

Ks. Ryszard Winiarski, Puławy

TOP