Obecność, która jest świadectwem (J 1,6-8.19-28)

echoewangelii

Coraz częściej słyszymy, że ktoś chce „być kimś". Można w różny sposób opisywać i wyrażać to pragnienie, nie zawsze wiedząc, o co w nim chodzi, ale jedno jest pewne: „być kimś" to na pewno nie znaczy „być sobą".

Wielu ludzi, zwłaszcza młodych, złudnie myśli, że wystarczy wpiąć sobie gdzieś kolczyk, zrobić oryginalny tatuaż, kupować modne ciuchy, posługiwać się określonym językiem, słuchać określonej muzyki, wybrać określony design i spotykać się w określonym towarzystwie, a człowiek staje się kimś innym. Jest to oczywista próba ucieczki od samego siebie. To przejaw głębokiej nieakceptacji własnej osoby, w gruncie rzeczy słabej, grzesznej, omylnej, a na końcu - śmiertelnej! A więc - pospolitej, statystycznej. „Bycie kimś" oznacza brak zgody na „bycie sobą"!

Produktem globalnej wioski, a taką niewątpliwie stał się współczesny świat, jest kultura masowa. Jej cecha charakterystyczna to unifikacja wszystkiego: mody, języka, poglądów, menu, wypoczynku itd. Wywierana presja ma sprawić, że zaczniemy myśleć i chcieć jak inni; ubierać się i żywić jak inni; pracować i odpoczywać jak inni; mieć te same recepty i pomysły na życie jak inni itp. Właściwie nie bardzo wiadomo, kiedy i gdzie powstaje większość podobnie myślących. Kierunek i tempo tego procesu wyznaczają nam obcy ludzie, często bardzo przeciętni, nijacy, mający własne, pokrętne cele. Mogą to być: celebryci, kreatorzy mody, skandaliści, ale także subkultury, korporacje, a przede wszystkim media. Chodzi o jedno: Podobni mają spotykać podobnych.

Moda na Beatlesów zwana beatelmanią lat 60 - tych ubiegłego wieku - pokazała, że potrafią ulegać jej niemal wszyscy, nawet ci, po których się spodziewano, że nie ulegną zbiorowej histerii, psychozie tłumu i wszędobylskiej presji. Poddali się niemal wszyscy, nawet społeczności bardzo purytańskie, mocno zakorzenione w tradycji. Podobno ludzie stają się ulegli z trzech powodów: po pierwsze - chcą zawsze dokonywać słusznych wyborów, po drugie - dążą do uzyskania aprobaty społecznej, po trzecie - nadrzędnym celem ich postępowania jest kształtowanie własnego wizerunku w oczach innych.

Komunizm chciał osiągnąć to samo, tyle że prymitywnie, wulgarnie, używając trzech rzeczy: kłamstwa, strachu i przemocy. Niemal wszystkich chciał reedukować, wielu przeprowadzając przez gułag. Dlatego w przeciętnym człowieku, w sposób naturalny, rodził odruch obronny. Obecna cywilizacja, która ma coraz więcej cech totalitarnych, gdyż ostatecznie dąży do zawłaszczenia jednostki, robi to o wiele inteligentniej, a mianowicie tak, by człowiek nie wyrażał sprzeciwu. W sposób wyrafinowany schlebia jego pysze, wmawiając mu, że ma prawo do wszystkiego, nie wyłączając jakichkolwiek absurdów. Miliony ludzi mimo woli, nieświadomie ulegają kulturowej kalkomanii. Globalna wioska sprawia, że nie trzeba wychodzić z domu, żeby uczestniczyć w jej życiu!

Dla przykładu: łączny nakład prasy tygodniowej w Polsce wynosi ok. 70 mln egzemplarzy. W tym medialnym menu, w którym jest niemal wszystko, prasa katolicka zajmuje mniej niż 1 % (0,5 mln egz.) i to w narodzie, w którym prawie wszyscy są ochrzczeni i uważają się za pełnoprawnych katolików! Już samo to pokazuje, komu katolicy powierzają swoje dusze i sumienia. A św. Paweł przestrzega: „ Nie chciałbym, byście mieli coś wspólnego z demonami. Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów [...] Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje" (1Kor 10,20n).

Dlatego tak ważna jest postać i postawa Jana Chrzciciela. Gdy żył i nauczał, krążyły na jego temat różne opinie. Ludzie snuli różne domysły. Nie brakowało takich, którzy widzieli w nim wielkiego proroka na wzór Eliasza czy Ezechiela. Niektórzy uważali wręcz, że Jan jest obiecanym mesjaszem. Od komplementów, pochlebstw, uznania i podziwu mogło się Janowi przewrócić w głowie. Ale człowiek Boży myśli o sobie z całą pokorą, bez przesady i cienia megalomanii. Pogodzony z prawdą o sobie samym nie chce być kimś innym, chce i potrafi być sobą. Będąc jednym z wielu głosów pustyni, chce być głosem ludzkim i Bożym zarazem. A my?

 

Ks. Ryszard Winiarski, Puławy

 

TOP