Długo oczekiwany (Łk 1, 57- 66.80)

echoewangelii Zanim narodzi się człowiek, rodzice niejednokrotnie muszą zmierzyć się z wieloma problemami, które nierzadko są pochodną ich błędów lub grzechów. Jedni robią wszystko, by wykluczyć lub maksymalnie opóźnić poczęcie dziecka. Inni chcą mieć dziecko od zaraz i za wszelką cenę. Jeszcze inni najpierw stają się rodzicami niż małżeństwem. Są wreszcie dzieci jako owoc pożądania, a nawet gwałtu. Psychologia prenatalna (nauka badająca życie psychiczne płodu) mówi, że z punktu widzenia rozwoju dziecka ważny jest nawet moment poczęcia, to, czy towarzyszy mu akceptacja czy odrzucenie.

Narodzinom Jana Chrzciciela towarzyszyło wielkie oczekiwanie. Prorok rodzi się jako dziecko chciane i wymodlone. Kilkadziesiąt lat niepłodności Zachariasza i Elżbiety; kilkadziesiąt lat tęsknoty za życiem, za łaską macierzyństwa i ojcostwa musiało zostawić w nich trwały ślad. Było też obecne w ich relacji do Boga. Pewnie niejednokrotnie myśleli nad krzyżem swojej niemocy, zastanawiając się, co Bóg im chce przez to powiedzieć. Tygiel pytań mógł się wydawać nie do zniesienia. Do tego jeszcze opinia publiczna, która nawet jeśli nie ma nic do powiedzenia, mówi snując przeróżne domysły.

Trzeba wiedzieć, że ludzie czasów biblijnych chcieli potomstwa tak bardzo, jak współcześni ludzie go nie chcą. Sądzili bowiem, że w akcie poczęcia, którego nie potrafili wyjaśnić, musi uczestniczyć sam Bóg. Każde nowe życie było dla nich znakiem Jego obecności i błogosławieństwa! Po prostu kochali życie i płodność! Przykazanie pru urewu – „…bądźcie płodni i rozmnażajcie się” – jest pierwszym spośród 613 przykazań judaizmu. Zostało ono wypowiedziane przez Boga o wiele wcześniej niż Dekalog z kluczowym dla życia przykazaniem: „Nie zabijaj!”

Ciekawe jest to, co stało się z Zachariaszem i Elżbietą, gdy Bóg wejrzał na ich poniżenie i podarował im dziecko. Zachariasz oniemiał z wrażenia, zaś Elżbieta opuściła Ain Karem, udając się do domku letniskowego wśród winnic. Bynajmniej nie była to ucieczka. Dla obojga okazała się to sytuacja zupełnie nowa i nieznana, której uczyli się w milczeniu i samotności, bez udziału kogokolwiek! Przez tyle lat prosili o cud i cud się rzeczywiście zdarzył! Teraz trzeba zmierzyć się z jego wielkością. Trzeba dorosnąć do rozmiaru doznanej łaski.

W długiej tradycji Izraela obrzezanie, niezniszczalny znak na ciele chłopca, oznaczało udział we wspólnocie wiary i przymierzu z Bogiem Jahwe oraz wiązało się z wyborem imienia oznaczającego w tradycji biblijnej istotę, tożsamość i tajemnicę osoby, do której się odnosi. Nazywając dziecko określonym imieniem, rodzice wybierają świętych patronów i orędowników, dlatego imię nie powinno być kwestią przypadku, jakiejkolwiek mody czy trendu. Nadanie imienia oznacza konkretny akt nawiązania osobowej relacji z tym, który w powszechnym odczuciu jest przyjacielem Boga i może służyć dziecku za przykład do naśladowania. Czy zauważyliśmy, że pewnych imion nie nadaje się dzieciom? W jakimś sensie takie imiona jak Kain czy Judasz uchodzą za niechciane, wyklęte i wzgardzone. Czasem imiona określały sytuację towarzyszącą narodzeniu, jak w przypadku Ezawa i Jakuba (por. Rdz 25, 25-26), czasem zawierały charakterystykę dziecka. I tak np. Laban znaczy blondyn. Imię Jan jest teoforyczne. Pochodzi od słów Jehu (Jahwe) i channah (łaska) i oznacza: cieszący się Bożą łaską.

Każdym narodzinom towarzyszą pytania: Kim będzie to konkretne dziecko? Jaką pójdzie drogą? Kogo spotka? Co osiągnie? To naturalne. Narodzony przez całe życie udziela na nie lepszych lub gorszych odpowiedzi. W trakcie życia okazuje się, jak wierzy lub jak wątpi, za kim podąża, z kim się łączy i kogo za sobą prowadzi. Życie każdego z nas jest odpowiedzią na pytania, które nas poprzedziły!

Jan Chrzciciel niedługo będzie cieszył się szczęściem rodzinnego domu. Wcześnie utraci sędziwych rodziców i zostanie sam, i to będzie początek jego wielkiej pustyni, na której Bóg postawi go niczym wielki drogowskaz dla innych. Tak, drogowskaz  to chyba najlepsze słowo, którego można użyć wobec tego człowieka. Nie zatrzymuje nikogo na sobie, ale odsyła do celu.

Ks. Ryszard K. Winiarski

TOP