Zmartwychwstały ukazuje się!

Chrystofanie

      W kolejne dni, a zwłaszcza niedziele okresu wielkanocnego aż do uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego odczytujemy z Ewangelii fragmenty opowiadające o ukazywaniu się Zmartwychwstałego Pana wybranym osobom.
Chrystus objawiał się im w różnych okolicznościach i różnych miejscach, tak żeby mogli Go rozpoznać i przezwyciężyć smutek, żal, zawód, zniechęcenie po Jego śmierci i by nie ustała w nich wiara w Niego jako Syna Bożego. Są to tzw. chrystofanie. Zmartwychwstały Chrystus nie ukazywał się jednak wszystkim, ale tylko tym, którzy mieli zostać świadkami jego zmartwychwstania. Uczniowie bardzo szybko uświadomili sobie, że zmartwychwstanie to zupełnie inna jakościowo rzeczywistość od wskrzeszeń umarłych, których Jezus dokonywał na ich oczach np. brata Marii i Marty Łazarza z Betanii, który jednak z czasem umarł. Pierwszym znakiem wskazującym na rzeczywistą nowość zmartwychwstania było to, że nie od razu rozpoznawali w wędrowcu, przybyszu, ogrodniku Jezusa, którego przecież dobrze znali. Dopiero Jego słowa, gesty, sposób bycia, jakieś wewnętrzne pałanie serca, wewnętrzne przeczucie podpowiadały im, że to Pan. Człowiek przecież bez problemu rozpoznaje kogoś, z kim przebywał dłuższy czas, dlaczego więc mieli oni problemy z identyfikacją Jezusa? Chrystus Zmartwychwstały otwiera przed naturą ludzką zupełnie nowe horyzonty. Jego ciało zmartwychwstałe nie podlega prawom fizyki, biologii czy chemii, które znamy. Ono jest prawdziwym ciałem, tym samym, ale nie takim samym, bo przebóstwionym, to co zniszczalne przyodziało się w niezniszczalność – jak mówi św. Paweł. W takim wypadku poznanie osoby nie może dokonywać się jak dotychczas przez to, co zewnętrzne, ale raczej na sposób wewnętrzny, duchowy i do takiego wymiaru spotkania Jezus przyzwyczajał swoich uczniów. Wówczas wystarczy Jego lekki dotyk, gest, słowo, obecność, by rozpoznać Tego, którego się kocha. Po zesłaniu Ducha Świętego, przez Niego Jezus uwielbiony będzie przebywał pośród uczniów i w nich.
Wróćmy do momentu śmierci Jezusa. Śmierć dla nas jest strasznym doświadczeniem – każdy wie, że wraz z nią wszystko się kończy i jest ona czymś nieodwracalnym. Niweczy plany i nadzieje. Tymczasem uczniowie stają się świadkami czegoś zupełnie innego, nowego – okazuje się że ostanie słowo wcale nie należy do śmierci. Trzy dni temu nieśli Jezusa na własnych rękach do grobu, a teraz spotykają Go żywego. Każdy z nas zareagowałby tak jak oni – może to jakaś zjawa, albo duch, a jeśli duch, to po co przychodzi, może zabrać mnie do swego świata, ale to stanowi zagrożenie dla mnie, bo nie jestem duchem, mam ciało i bez niego przestaję być kim jestem – człowiekiem. Zmartwychwstały Pan nie jest zjawą, ani duchem, ma ciało, którego można dotknąć, włożyć palec w miejsce gwoździ, spożywa posiłki, i chyba dlatego uczniów opuszczał lęk. Powstawszy z martwych Jezus jest ciągle „nasz”, bo ma ciało. Chrystus Zmartwychwstały jest potężnym Słowem, które nie jest jakąś tylko ideą, ale Wydarzeniem, które ogłasza: śmierć jest pokonana, a oto Człowiek, który ją pokonał: umarł, a jednak żyje. I to jak żyje!!! W tym życiu, które On zapowiada już nie będzie płaczu, cierpienia, udręki, głodu, słabości, umierania, tylko Życie w pełni. Dziś mamy zadatek tego życia – Ducha Świętego. To dzięki Niemu mamy wiarę, która już pozwala nam widzieć Pana i przez Niego żyć, ale gdy Chrystus przyjdzie powtórnie, wtedy dopiero otrzymamy pełnię zbawienia, a więc pełnię Ducha, który wskrzesi nas jak Jezusa. Zmartwychwstaniemy tzn. że otrzymamy ciało na podobieństwo chrystusowego uwielbionego ciała.
Oby dotarło do naszej świadomości to, co stanowi głęboki sens wydarzeń wielkanocnych! Świat współczesny szuka życia wiecznego, szuka zwycięstwa nad śmiercią, szuka Boga, ale czyni to po omacku i dlatego często błądzi nie znajdując życia wiecznego, ale degradację godności osoby ludzkiej. Świat współczesny z jakimś zapamiętaniem inwestuje w rozwój ludzkości w wymiarze doczesnym zupełnie pomijając ZMARTWYCHWSTANIE Chrystusa. Kto wie, może w niedługim czasie będziemy dokonywać wymiany narządów ludzkiego ciała jak części zamiennych w samochodzie. Nikt nie mówi, że medycyna i inne nauki mają się nie rozwijać, żeby służyć człowiekowi. Właśnie dlatego, że mają służyć człowiekowi, powinny szukać prawdy o nim. Tymczasem często w badaniach naukowych oddziela się duszę ludzką od ciała koncentrując się na wymiarze doczesnym naszego życia i pomijając wieczny. Oznacza to zwrot ku śmierci, a nie ku życiu. „Przemija postać tego świata” – mówi św. Paweł, a my zmierzamy ku „nowemu niebu” i „nowej ziemi”. Ten świat nie jest naszą ojczyzną! Jest życie wieczne i spędzimy je w ciele uwielbionym, które otrzymamy od Zmartwychwstałego Pana.
Ks. Robert Muszyński
TOP