Bliźni - ktokolwiek, czyli każdy

    "Echo"Ewangelii Łk 10,25-37


Bliźni - ktokolwiek, czyli każdy

          Uczony w Prawie pyta korzystając z okazji. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby intencje jakie temu towarzyszą były szczere. Uczony pyta z dwóch powodów: żeby wystawić Jezusa na próbę i żeby siebie usprawiedliwić. To niegodziwe: usprawiedliwiać siebie oskarżając innych. Szkoda, że pytania dotyczące istoty wiary w Boga, mają podtekst pozbawiony miłości. Okazuje się, że można pytać o miłość - nie kochając! Uczony w Prawie zna jurydyczny zapis przykazania miłości Boga ponad wszystko a bliźniego jak siebie samego.

. Brzmi dla niego wzniośle, logicznie, realnie dopóki nie chodzi o konkretną rzeczywistość czyli konkretny problem, konkretnego człowieka w konkretnym czasie i miejscu. Nie można kochać ogólnie, kocha się zawsze konkretnie. Nie można i nie trzeba kochać ludzkości jako takiej, ale można i trzeba kochać konkretnego człowieka, który ma twarz, imię, historię, słabości, kompleksy, poglądy, potrzeby, uwarunkowania itp. Zbyt często wyznawcy Boga, niezależnie o jaką religię chodzi, pozostają w sferze prawd ogólnych, które nie powodują żadnych praktycznych konsekwencji, żadnej zmiany postaw, żadnego nawrócenia. Religijność naturalna polega właśnie na tym, że człowiek otacza się bóstwami jakimi tylko może, gdzie i kiedy tylko może, ale nie ma to żadnego wpływu na jego postawy. Mówiąc prościej; to w co wierzy, nie decyduje o tym, jak żyje! Tymczasem w wierze dojrzałej, chodzi o przełożenie prawd objawionych na konkret dnia powszedniego. Nie wolno wierzyć odświętnie, na zasadzie aktów strzelistych, w których padają wielkie słowa. Trzeba wierzyć w sposób jak najbardziej powszedni i zwyczajny. O wiele częściej zdarzają się sytuacje w których chodzi o autentyzm, niż o męczeństwo. O wiele częściej trzeba dać świadectwo prawdzie przed sąsiadem niż przed sądem, o wiele częściej przed żoną i dzieckiem, niż przed krwawym prześladowcą. Nie możemy czekać na super-okazje, codzienność jest największym wyzwaniem. Jezus nie mówi, że mamy czekać na sytuacje wyjątkowe, ekstremalne, mówi: „ Jeśli, kto chce iść za Mną niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje”- Łk 9, 23. Nie ma więc mowy o jakimkolwiek odświętnym charakterze przekonań! Jest codzienność krzyża!  Bliźni nie jest żadną abstrakcją, lecz konkretem! Bliźni czyli ktokolwiek czyli każdy! Na zawiłe pytanie uczonego w Prawie jest niezwykle prosta odpowiedź Jezusa! Opowiedziana przez Niego przypowieść jest piękną ilustracją. To obraz w którym jest wszystko: dobro i zło. Człowiek tkwi w różnych swoich wcieleniach pomiędzy dobrem i złem. Początek przypowieści do złudzenia przypomina wieczorne wiadomości albo kronikę kryminalną. Ujawnia się najpierw ciemna strona człowieczeństwa: przemoc, chciwość, obojętność itd. Wydaje się, że w tym świecie strachu i znieczulicy niemożliwe już jest odkrycie ludzkiego piękna. Najpierw zbójcy, potem pozbawiony współczucia lewita, potem kapłan, który też nie grzeszy miłością. Warto zaznaczyć, że zarówno kapłan jak i lewita mają faryzejskie, zewnętrzne rozumienie swojej wiary. Przez kontakt z nieznajomym, z jego krwią zaciągną rytualną nieczystość, a to że się wykrwawi, że umrze- trudno! Przecież to nie ich wina! To prawda: oni go nie zranili, oni go tylko mijają! I to jest ich śmiertelny grzech, za który przy ich świadomości nie wolno ich obwiniać. Wierzą ogólnie, dlatego konkret ich demaskuje najbardziej!W tym momencie wydaje się, że ten świat jest nieludzki, że dochodzi w nim do jakiegoś zbydlęcenia ludzi. Włoski reżyser powiedziałby: Il mondo cane- pieski świat. Wydaje się, że tę bezimienną ofiarę otaczają sami nieprzyjaźni ludzie. A jednak ten jeden Samarytanin, także bezimienny, przywraca wiarę w człowieka. W tej przypowieści to jest jedyny znak nadziei! I on wystarczy! On tzn. bliźni!My często dzielimy ludzi na swoich i obcych. Dzisiejsza przypowieść mówi nam jedno: ludzkość to nie są obcy, to sami bliźni. Różni, nie lepsi i nie gorsi- inni! Jeśli zadamy sobie trud poznania innych, zrozumiemy dlaczego inaczej wierzą lub nie wierzą w ogóle, dlaczego ich życie ma inne odniesienia. Ignorancja jest pierwszą przeszkodą w akceptacji wszystkiego.  I jeszcze jedno: najbardziej w życiu miłosierdzia potrzebują akurat nie ofiary ale ich sprawcy. Ofiary zawsze mają za sobą Boga, sprawcy zawsze mają przeciwko sobie ludzi.  


Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin


 

TOP