Dwie światynie (J 2, 13-22)

„Echo” Ewangelii - J 2, 13-22

  Dwie świątynie 

            Trudno zaakceptować obraz Jezusa z biczem w reku, Jezusa który wywraca stoły, rozrzuca pieniądze i wypędza ludzi i zwierzęta. Scena bardziej z karczmy, i to takiej gorszego gatunku, aniżeli ze świątyni. A jednak to Ewangelia. Jezus według relacji św. Jana na początku swojej działalności „oczyścił” świątynię.                   Pierwsza nasza myśl - słusznie zrobił. Handel zwierzętami i bank w świątyni to skandal. Ale kiedy trochę się zastanowić, pojawiają się wątpliwości czy to takie oczywiste? Przecież zwierzęta były potrzebne na ofiary składne Bogu. Trudno, żeby pobożny Żyd, pielgrzymujący z Aleksandrii czy Antiochii, pędził aż stamtąd wołu czy baranka, lepiej żeby kupił na miejscu. Trzeba było też wymienić pieniądze, bo te przywiezione ze świata, z wizerunkami obcych bogów i władców były nieczyste. Ten „bazar” na świątynnych dziedzińcach był potrzebny. Może więc Jezus chciał pokazać i powiedzieć coś więcej niż tylko to, żeby handel przenieść kilkadziesiąt metrów dalej…
                  „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo”. Te słowa Jezusa naprowadzają nas na właściwe zrozumienie jego czynów. To już nie tylko powywracane stoły i ryk wypędzanych wołów, ale zapowiedź poprzewracanych kolumn i ścian, to łoskot walących się murów. Te gesty Jezusa, oburzające i gorszące, to gesty proroka, który ogłasza koniec jednej świątyni i zapowiada nową. Stara Świątynia jest pusta – od wieków pozbawiona Arki Przymierza, znaku obecności Boga. Teraz nadchodzi czas nowej, żywej świątyni – już nie drewniana skrzynia, nie namiot ani najwspanialsze kamienie ale ciało Jezusa.
                 Zamiast niezliczonych ofiar z wołów i baranków jedna ofiara Golgoty. Zamiast Boga ukrytego za grubą zasłoną Przybytku, Bóg bez żadnej zasłany, obnażony na drzewie krzyża.
                Tamta świątynia ukrywała Boga, ta go ma pokazywać światu. 

               Dziś Kościół jest ciałem Jezusa, Jest świątynią, w której mieszka Bóg, jest sakramentem zbawienia dla całego świata. Każdy z nas tworzy tę świątynię. Jezus na pewno jest z nami, obiecał że będzie aż do końca świata. Tylko czy potrafimy ukazywać Go innym. Nasze „dziedzińce” tak często są zatłoczone, może bardziej niż wtedy gdy Jezus przeganiał handlarzy i bankierów. O tylu rzeczach trzeba myśleć, tyle rzeczy trzeba robić, o tyle rzeczy trzeba się martwić. „To wszystko” jest potrzebne tak jak woły i baranki w Jerozolimie, ale „to wszystko” nie jest Bogiem. Może nawet nie wiedząc o tym, budujemy taką własną, pustą „świątynię”. Piękną i tragiczną, bo kiedyś trzeba będzie ją zburzyć. Może lepiej błagać Jezusa aby nasze „dziedzińce” oczyścił, nawet jeśli byłoby to bolesne. 

 
 Ks. Waldemar Sądecki, Lublin
TOP