Talenty czas i wolność (Mt 25, 14-30)

 "Echo" Ewangelii Mt 25, 14-30

Talenty, czas i wolność  

                    Talent to wielka rzecz, przedmiot podziwu ale i zazdrości. Kojarzymy go z uzdolnieniami artystycznymi, które czynią sławnym i bogatym. Jedni z powodu otrzymanych talentów nazywani są geniuszami a inni z powodu ich braku - beztalenciem. Ale talent o którym mowa w Ewangelii to jednostka monetarna. Talent to równowartość 34 kg złota lub srebra. Wynika z tego, że talent inaczej niż drachma czy denar, nie był używany w codziennych transakcjach. W życiu ubogich nie miał on żadnego zastosowania. Niejeden statystyczny człowiek, nigdy nie widział talentu. Dla niejednego był to świat kompletnie obcy, nieznany, terra incognita. Raczej był miarą kontrybucji płaconych przez podbite narody, miarą udzielanych władcom pożyczek, miarą wojennych wydatków albo miarą wielkości świątynnego skarbca.
         Np. z Drugiej Księgi Machabejskiej (8,10-11) dowiadujemy się, że Nikanor ze sprzedaży Żydów w niewolę postanowił zapłacić Rzymianom astronomiczny podatek wynoszący dwa tysiące talentów i że jeden talent wystarczał na kupno 90 niewolników. To daje wyobrażenie jak wyglądał wtedy handel żywym towarem. Z kolei Syryjczyk Naaman udając się do Izraela dla uzdrowienia z trądu, oprócz listu polecającego zabiera ze sobą dziesięć talentów srebra (2 Krl 5,5). W Drugiej Księdze Kronik (9,13) pojawia się zawrotna suma 666 talentów złota, które co roku wpływały do skarbca króla Salomona. Nota bene ta liczba jest demoniczna i wiele mówi w kontekście późniejszych zdarzeń.
         Gospodarz z dzisiejszej przypowieści to najwyraźniej bogaty człowiek, ówczesny milioner, który przed podróżą wydaje sługom dyspozycje. Ma świadomość, że jego majątek nie może tkwić w bezruchu, gdyż wtedy czas będzie działał na jego niekorzyść. Przywołuje swoich pracowników i powierza im swoje bogactwo. Jest w tym jakieś element ryzyka, ale jest także nadzieja i zaufanie. Pytanie tylko jak rozdzielić talenty: po równo czy sprawiedliwie? Dla wielu sprawiedliwie i po równo znaczy to samo. Ta koncepcja sprawiedliwości brzmi chwytliwie ale gospodarz nią się nie kieruje. Ma własne, nieznane nikomu kryteria. Każdemu ze sług przekazuje inną część swoich dóbr, ale każdy z nich otrzymuje tyle samo czasu i wolności! Człowiek który zna wartość bogactwa nie inwestuje ot tak sobie, przypadkowo, gdzie i jak popadnie. Raczej rozeznaje i na ile to możliwe wszystko przewiduje. Jak pokaże dalszy ciąg przypowieści, nie pomyli się w ocenie możliwości poszczególnych pracowników. Decyzja gospodarza jest trudnym wyzwaniem. Są wolni; mogą uciec, mogą sprzeniewierzyć powierzone im dobro, mogą współpracować z każdym, mogą też bezczynnie tracić podarowany czas. Nieobecność właściciela może ich rozleniwić albo rozzuchwalić. Są naprawdę wolni. Ale nieobecność gospodarza z niczego nie zwalnia. To egzamin z dojrzałości i odpowiedzialności. Słudzy są zostawieni samym sobie, własnej wyobraźni i własnej inicjatywie. Zachowanie jest różne, jedni gorliwie pomnażają powierzony majątek, jakby to był ich własność. Ale jest ktoś, kto na pierwszy rzut oka nie robi nic złego; nie porzuca majątku, nie gubi go – ukrywa. Najwyraźniej lęk każe mu zakopać talent w ziemi. Wydaje się to roztropne, tymczasem jest to zwykłe lenistwo, grzech zaniechania. Tak powstaje wielki świat zaniedbanego dobra. Rachunek zaniedbań, rachunek straconych szans i możliwości obciąża niejedno sumienie. Możliwe stało się  niemożliwym np. z powodu lenistwa. Tyle dobra ciągle czeka na odwagę myślenia, na czyjąś decyzję, na podjęcie odpowiedzialności, na inicjatywę, na połączenie wspólnych wysiłków itp. Bóg przekazuje w ręce ludzi talenty czyli pewien potencjał, którym trzeba się posłużyć. Bóg obdarowuje każdego i każdego w inny sposób. Nikt nie ma prawa mówić ani o sobie ani o kimś, że jest beztalenciem. Oznaczałoby to, że Bóg jednych faworyzuje a innych pomija, że niektórzy zostali pominięci w rozdawnictwie talentów, ale także zwolnieni z jakiejkolwiek odpowiedzialności. Przypowieść mówi, że każdy uczestniczy w podziale dóbr i każdy musi przyjąć na siebie jakąś cząstkę odpowiedzialności. Wielkość daru określa skalę naszych zobowiązań.Przyjdzie czas sądu, gdy wszyscy będziemy rozliczeni. Okaże się wtedy jaki użytek zrobiliśmy z talentów, czasu i wolności.
       Gospodarz z przypowieści jest wymagający. On wie co, kiedy i dlaczego otrzymaliśmy. Z przekazanym dobrem związał swoje nadzieje (jeśli w ogóle można powiedzieć, że Bóg ufa) i konkretne plany. Julian Stryjkowski w Austerii napisał: „Bóg dając nam wolną wolę, wyrzekł się wszechmocy.” Nawet jeśli nie jest to do końca prawdziwe, to jednak pamiętajmy, że zakopać talent, to po prostu odebrać Bogu możliwość działania. Nie może to pozostać bez konsekwencji i kary. Bezkarność jest demoralizująca.
 Krzysztof Drogowy
TOP